Notes
![]() ![]() Notes - notes.io |
Blaszana bańka była pusta, chociaż żadne zwierze się do niej nie dobrało - wieko było starannie zakęcone, chociaż w środku zostało trochę zestałego masła z okrasy i zapach pierogów z owocami. Nie dość, że królowa dożynek była dziwna, to jeszcze dziwniejsze śmieci zostawiała w lesie.
~*~*~
Nieco za mocno trzasnęła drzwi szafy, żegnając się z ludowym strojem. Jedyną zaletą szlabanu była pewność, że Agata nigdzie jej nie pośle, a tym bardziej w takim ubraniu. Dużo bliżej było jej do Na tym jednak plusy się kończyły.
Na stoliku przy łóżku już leżał zielnik wykonany przez "prababcię" Pelagię, przyszywaną krewną mistrzyni Agaty. Ciężka, poźółkła książka w twardej, okutej na krawędziach i nadgryzionej zębem czasu oprawie nie zachęcała w najmniejszym nawet stopniu, by chociaż zerknąć do środka. Szczególnie, że nie dało się tego czytać na leżąco, nie ryzykując uszkodzenia zawartości. Ola niechętnie wyciągnęła notes z szuflady i otworzyła na chybił-trafił opasłe tomiszcze.
- "... ażeli extrakt z witek młodych uzyskać w pełni mocy soków, zaweź sierm miedziany i czyniąc co piędźć karby..." Ugh.... - Ola ciężko westchnęła, patrząc na pochyłe pismo wijące się starannymi brzuszkami i zawijasami po stronie. Ciężko było jej się zdecydować, czy bardziej drażni ją język Pelagii, czy forma, w jaką został opakowany. A Agata jeszcze groziła, że będzie jej to na komputer przepisywać jak coś więcej przeskrobie.
Wmusiła w siebie całą stronę. Jedną. Chociaż czuła sie, jakby już minął cały tydzień kary. Poszła do kuchni zrobić sobie herbaty i ukraść jagodziankę. Żując drożdżówkę, czekała, aż woda się zagotuje. Zapowiadała sie długa noc
~*~*~
Trop zawiódł - a jakże - na skraj wsi. No, może nie sam skraj, ale pusta łąka za nim wychodziła już prosto do lasu, więc się mogło liczyć. W otwartej, trochę przechylonej stodole stał przykurzony i podrdzewiały samochód, w sadzie obok domu można było sie zabić o rozciągnięty hamak i leżącą obok drabinę, a w niewielkim, jednopiętrowym domu, paliło się światło w aż dwóch oknach - na piętrze w oknie wychodzącym na podwórze i na dole, trochę za wysoko, by normalnie zajrzeć... Ale na palcach stając - czemu by nie?
[u]Ophelia:[/u]
Kolorowy włamywacz, najszczęśliwszy na świecie z tego, że była noc i nikt jej nie widział, wkroczyła pewnie na działkę, za swój pierwszy cel biorąc okno na parterze, do którego pewnie potrafiłaby zajrzeć, a świecące się światło dobrze wróżyło. Jednak pomimo tego, że dzięki słabemu wzrokowi inne zmysły miała dużo mocniej ukształtowane, nie udało jej się wykształcić echolokacji, więc najpierw potknęła się o hamak, klnąc jak szewc łapała równowagę tylko po to, żeby zahaczyć stopą o drabinę i wyrżnąć całym ciałem o ziemię. Kanka odleciała gdzieś przed nią, bo jednak ważniejszym w tym momencie było uratowanie spodni przed plamami niż niezrobienie hałasu, więc trzask słychać pewnie było i w domu. Pozbierała się, otrzepała z trawy, wyrzuciła jeszcze kilka przekleństw, żeby zemścić się na rozrzuconych po ogrodzie śmieciach, zebrała kankę i ruszyła w kierunku domu, już bardziej patrząc pod nogi. Ależ tej małej, kolorowej wiedźmie wygarnie jak ją tylko spotka…
Do przykurczów nie należała, ale niestety do miana wysokiej brakowało jej kilku centymetrów, musiała więc bardzo się postarać, żeby zaglądnąć przez okno. Odsuwała się, podskakiwała, podchodziła, czepiała się o parapet i wspinała po ścianie, odstawiała jeszcze większy cyrk, niż tamta wcześniej w lesie. Ale w końcu udało jej się dostrzec jakiś czubek kolorowej głowy gdzieś w tle. To jej wystarczyło. Zapach się zgadzał, trop na pewno prowadził tutaj, a śmiała wątpić w to, że w takiej wsi znajdzie drugą osobę z fioletowo-różowymi włosami. Więc zrobiła najmądrzejszą rzecz, jaka przyszła jej do głowy.
Zaczęła walić po szybie.
Zapukała kilka razy i odsunęła się od okna, żeby była lepiej widoczna w słabym świetle padającym z wnętrza budynku. Jeśli nie podziałało, podeszła i walnęła kolejny raz i waliła tak do skutku, wciąż w ręce ściskając tę przeklętą kankę, jakby ona mogła usprawiedliwić całe to zajście i wyjaśnić, co ona właściwie tam robiła w środku nocy.
[u]Przytuliska:[/u]
Jagodzianka była niczym balsam na jej skołatane nerwy i wywołane karą zrezygnowanie. Dlatego chętnie sięgnęła po drugą, w końcu wiadomo było, że Agata swoją uczennicę zwyczajnie głodzi, nieomal na suchym chlebie i wodzie. Poza tym do rana zeschną i już nie będą takie smaczne.
Więc żuła namiętnie, zalewając w końcu herbatę. Z gotowym, dużym kubkiem i resztką drożdżówki zaczęła wychodzić z kuchni, ale się zatrzymała. Za oknem coś się ruszało.
- Znów lis?
Nakręciła się od razu. Znów będzie jej wina, jak populacja niosek się pomniejszy. Dopadła do okna... i od razu niemal od niego odskoczyła, widząc parę wielkich, świecących w ciemności oczu tuż po drugiej stronie szkła. A potem dopiero rozpoznała, że to człowiek. Ale serce w gardle dalej kołatało. Przyjrzała się uważniej, jak intruz w szybę stuka i wtedy dopiero połączyła wszystkie kropki. Zapewne dlatego, że palpitacje zaczynały mijać, a gorąca herbata, którą sie oblała - stygnąć.
Otworzyła okno, zanim dziewucha narobi jeszcze więcej rabanu
- Oszalałaś? Mam dzwonić po policję?! Czego tu przylazłaś?
Ważniejszym pytaniem byłoby "jak mnie znalazłaś". Szczególnie, że królowa dożynek, teraz w nieco za dużej bluzie i spodniach z dresu w ogóle nie wyglądała jak podczas spotkania w lesie. Nawet ufarbowane na kolorowo włosy miała teraz spięte w pół-kok.
~*~*~
Rama okna skrzypnęła tak, jakby jej nikt nie oliwił ani nie otwierał przez ostatnie sto lat. Po drugiej stronie - zapach jakby znajomy, choć widok niekoniecznie. Pewnie dlatego, że nie miała na głowie wianka. Ale nos nie mylił.
~*~*~
Widząc, że samym półszeptem i groźną miną nie sprawi, że różowa turystka się straci zanim obudzi się - i wkurzy - mistrzyni Agata, Ola nachyliła się w oknie i huknęła na nieznajomą
- Mało ci było w lesie? Jak zaraz huchnę i dmuchnę...
Nadęła się, jakby faktycznie miała to zrobić. Chociaż może w tym geście była jakaś metoda. Raz już parę razy ręką poruszyła i pstryk - pół dnia zleciało. [/i]
[u]Ophelia Chanet:[/u]
Sukces, została zauważona. Jednak dopiero jak okno skrzypnęło zorientowała się, na jak debilny pomysł wpadła. Odwiedziny w środku nocy, owszem, można było zrozumieć, gdyby dobijała się drzwiami, a nie cholernym oknem kuchennym. Ale zachciało się jej wakacyjnej przygody, to dostanie wakacyjnej przygody. Skończenie na komisariacie i oberwanie szmatą za głupie wyskoki od ciotki to w końcu też przygoda…
- Dobra, cicho, bo całą wieś obudzisz. A od dmuchania i chuchania ja tu akurat jestem – powiedziała dość cichym, chociaż rozemocjonowanym głosem, gestem dłoni próbując dziewczynę jakoś uspokoić. Wrednego uśmieszku jednak powstrzymać nie mogła.
Wyglądała trochę inaczej, a przynajmniej jej rozmazana sylwetka nieco różniła się od tej, która zostawiła ją w lesie na pastwę losu, ale zapach się zgadzał. Nos nigdy jej nie mylił, tylko na nim mogła polegać, o czym przypominał jej wykwitający na piszczelu siniak po zderzeniu z hamakiem. Zamachała tamtą kanką przed twarzą, w zasadzie przed swoją twarzą, jakby to miało odpowiedzieć na wszystkie pytania, jakie tamta miała jej zadać. Zorientowała się jednak, że i ten pomysł do najlepszych nie należał, więc westchnęła ciężko i opuściła bogom ducha winny pojemnik.
- Przyniosłam do zwrotu, żeby się w lesie nie zniszczył. I dobrze by było gdybyś się wytłumaczyła z tego, co się właściwie zadziało w lesie, bo na nokaut tego zwalić nie możesz, mam trochę za mocny łeb. – Bo jak się od dziecka odbijało od ścian, to w końcu czaszka musiała się ukształtować nieco twardsza niż u normalnego człowieka.
- I jakbyś jeszcze nie zauważyła, jestem upierdliwa, a w okolicy zostaję na cały miesiąc. – Może nie była to najstraszniejsza groźba, jaką mogła ją uraczyć, ale była jedyną, jaka przychodziła jej do głowy. W dodatku im później będzie musiała wrócić do domu ciotki, tym lepiej. Jej skrzeczącego głosu akurat wolała sobie tego wieczora oszczędzić. [/quote]
[u]Przytuliska:[/u]
![]() |
Notes is a web-based application for online taking notes. You can take your notes and share with others people. If you like taking long notes, notes.io is designed for you. To date, over 8,000,000,000+ notes created and continuing...
With notes.io;
- * You can take a note from anywhere and any device with internet connection.
- * You can share the notes in social platforms (YouTube, Facebook, Twitter, instagram etc.).
- * You can quickly share your contents without website, blog and e-mail.
- * You don't need to create any Account to share a note. As you wish you can use quick, easy and best shortened notes with sms, websites, e-mail, or messaging services (WhatsApp, iMessage, Telegram, Signal).
- * Notes.io has fabulous infrastructure design for a short link and allows you to share the note as an easy and understandable link.
Fast: Notes.io is built for speed and performance. You can take a notes quickly and browse your archive.
Easy: Notes.io doesn’t require installation. Just write and share note!
Short: Notes.io’s url just 8 character. You’ll get shorten link of your note when you want to share. (Ex: notes.io/q )
Free: Notes.io works for 14 years and has been free since the day it was started.
You immediately create your first note and start sharing with the ones you wish. If you want to contact us, you can use the following communication channels;
Email: [email protected]
Twitter: http://twitter.com/notesio
Instagram: http://instagram.com/notes.io
Facebook: http://facebook.com/notesio
Regards;
Notes.io Team