NotesWhat is notes.io?

Notes brand slogan

Notes - notes.io

[quote][i]Pani Mitchell stukała miarowo na maszynie, co jakiś czas przesuwając blok w prawą stronę, w pełni skupiona na raportach miesięcznych. Może to dlatego nie było jej ani trochę zimno. A może po prostu kogoś tak chłodnego i oziębłego śnieg za oknem po prostu nie mógł wzruszyć?
Zresztą śnieg za oknem to jedno, a awaria kaloryferów to już inna sprawa. Poczekalnia przed gabinetem dyrektora była poza zasięgiem osobistego grzejniczka pani Mitchell. Pewnie w ciasnym gabinecie było gorąco z faktu, że siedziały tam już trzy osoby. A może wcale nie było zimno, a to kusy strój cheerleaderki wszystkiemu był winny? Ile to jeszcze będzie trwać? O drugiej miały zacząć się eliminacje nowego naboru do drużyny, to była wielka szansa, jedyna taka może w całym przebiegu liceum...
- Stacey Maples? - W drzwiach gabinetu stał dyrektor Stiles. Wychylił się z progu i rozejrzał po poczekalni - No już, młoda damo, wchodź.
Stiles zrobił miejsce w drzwiach, wciągając przy tym brzuch, żeby faktycznie dało się zmieścić. Zaraz zamknął przeszklone drzwi i wrócił za swoje biurko. Poza nim w gabinecie była jeszcze Stara Yerby i jakiś facet, który wyglądał, jakby nikt go nie poinformował, że czasy hipisów dawno się skończyły. Tani, dwurzędowy garnitur słabo komponował się z zaplecionymi w warkocz włosami. Dyrektor usiadł w swoim fotelu, Garnitur na krześle tuż obok, Yerby pozostała na krześle zwykle zajmowanych przez uczniów, a resztę wolnej przestrzeni zajmowało biurko i szafka na akta.
O miejscu siedzącym można było zapomnieć
- Stacey, czy masz nam coś do powiedzenia w sprawie trzeciej w tym miesiącu awarii komputera w bibliotece?
- Czy ty zdajesz sobie sprawę ile kosztuje nowy Macintosh?!
- Sandro, wystarczy - Stiles uciął bibliotekarce - Wydaje mi się, że już dostatecznie nam pomogłaś. Pozwól teraz Stacey się wypowiedzieć. I jeśli możesz, dostarcz pani Mitchell raport o zaległych książkach. To wszystko
Bibliotekarka rzuciła jeszcze jedno nienawistne spojrzenie wszystkim po kolei, po czym wstała z krzesła i wyszła z gabinetu. Dyplom dyrektora, wiszący na ścianie, zakołysał się, gdy trzasnęła drzwiami.
- Stacey, usiądź. Ja i pan Rush chcemy z tobą porozmawiać.
- Mów mi Tim.
Garnitur podniósł się i wyciągnął przed siebie rękę. Miał chudą dłoń o długich palcach. Nie nosił obrączki. Za to spod mankietu koszuli wystawały kolorowe koraliki uwiązane na nadgarstku. Dzieci-kwiaty? W 1985? Naprawdę? [/i]

[u]Dilgagh:[/u]

Dziewczyna siedziała na krześle niemal jak na skazaniu. No bo co miała powiedzieć? Przecież korzystała z komputera jak każdy inny, myszka, klawiatura, cała machina... Fakt, było to dziwne, w końcu niecodziennym jest że znowu ten cholerny komputer zaciął się ale czy to jej wina?!
- Nie mam nic do powiedzenia na ten temat - mruknęła ledwo słyszalnie i zerknęła na wyciągniętą dłoń.
Facet był dziwny, z jakich on czasów się urwał? Warkocze?
Dobrze że chociaż tej starej prukwy, Yerby nie było. Nie będzie jej brzęczeć za plecami i parskać jak niezadowolony buldog. Tak, porównanie kobiety do tej rasy psów było zdaniem Stacey, doskonałym odzwierciedleniem jej osoby.
- Nic nie zrobiłam, korzystałam tylko z komputera, to przecież nie jest zabronione, prawda? - starała się jakoś wybronić, chociaż jej tłumaczenia były mało wiarygodne.
To prawda. Trzy razy, w tajemniczych okolicznościach, komputer przy jego użytkowaniu w pewnej chwili gasło i zaczynało dymić...
- Może ktoś chce mnie wrobić? Powinno się skontrolować listę korzystających z komputera, widziałam jedno nazwisko na każdej z kart kiedy przychodziłam przygotować wypracowania albo poszukać informacji. Klein? Klain? Jakoś tak -. Nie było żadnego Klein'a czy Klain'a, potrzebowała po prostu dopilnować by jej osoba została oczyszczona z zarzutów. A zwalenie winy na kogoś kto zapewne nawet nie istniał, to najlepsze rozwiązanie na jakie mogła sobie w tej chwili pozwolić.

[/quote]

[u]Przytuliska:[/u]


Dyrektor Stiles wysłuchał tych wyjaśnień bez mrugnięcie okiem, po czym podniósł z blatu swojego biurka i zaczął mechanicznie, na głos, czytać jego treść
"Uczennica Maples spowodowała kolejną już awarię komputera w bibliotece szkolnej, przechodząc obok stanowiska komputerowego w dniu... Jest to trzeci tego typu incydent w okresie... Stanowczo domagam się... Należy... podpisano - Sandra Yerby"
Dyrektor odłożył pismo i teatralnie rozłożył ręce, dając samym tym gestem do zrozumienia, że kłamstwa ani szukanie kozła ofiarnego nie pomogą.
= Stacey, czy jest jakiś konkretny powód, dla którego postanowiłaś dokuczać pannie Yerby? To trzecia taka uwaga w tak krótkim czasie. Zdajesz sobie sprawę, że będę musiał cię zawiesić? Ba, niszczenie szkolnego mienia to poważne wykroczenie, wystarczające, by wydalić ze szkoły.
- Chwileczkę - Garnitur przerwał Silesowi - Dyrektorze, chyba nie ma potrzeby straszyć tak Stacey. Nie po to przecież tu jesteśmy... prawda? - Rush zwrócił się ze swoim pytaniem jednak nie do dyrektora, a w stronę maglowanej dziewczyny. Co to miało być? Zły i dobry glina? W co oni pogrywali?
- W zasadzie myślę, że to wszystko, czego teraz potrzebuję - Chuda dłoń Garnitura otworzyła się na otwartej teczce - Jeśli to nie problem, prosiłbym o możliwość rozmowy z przesłuchiwaną w cztery oczy.
Chociaż padło słowo "proszę" i Rush nie wyglądał na takiego, co potrafiłby muchę skrzywdzić, w jego słowach nie było nic z prośby ani sugestii. To był rozkaz i to taki, który nie podlegał żadnej dyskusji. Stiles westchnął tylko. Podważanie kompetencji kadry pedagogicznej na oczach uczniów uważał za jeden z najgłupszych pomysłów, jakie kilka lat wcześniej wprowadziła poprzednia administracja. Pokłosiem takiego zachowania były tylko wieczne problemy z nastolatkami - nieposłusznymi, wiecznie stającym okoniem i sprawiający wyłącznie problemy. A teraz jeszcze wandalizm...
- Poczekam w kantynie.
Poinformował dyrektor, w zasadzie już w progu własnego gabinetu. Rush nie czekał ani chwili dłużej, tylko od razu przesiadł się na wygodny, dyrektorski fotel i zerknął niedbale w rozłożone na blacie szkolne akta.
- To teraz Stacey, co możesz mi powiedzieć o awariach w bibliotece? Interesujesz się elektroniką i komputerami? Technologie przyszłości i te sprawy? Zresztą nawet jeśli, według pani Yerby i zeznania... um... - Zerknął dla pewności w drugą teczkę - Yvonne Prince, ostatniej z maszyn nawet nie dotknęłaś, a jednak obie były święcie przekonane, że to twoja sprawka, gdy doszło do zwarcia. To jak to właściwie było? Często zdarza się, że wokół ciebie psuje się elektronika, hm?

Dilgagh
Słuchała tego wszystkiego z obojętnym wyrazem twarzy. Ktoś próbuje ją ewidentnie wkopać, być może komuś zalazła za skórę tak mocno że ten zdecydował się działać? Ale w tak bezsensowny sposób ?! Oczywistym było że Yerby wszystko zwali na nią, od pierwszej klasy miała z nią niezidentyfikowany problem... Ale żeby też Yvonne?
-Nie rozumiem czemu ta nagonka na mnie. Moje zainteresowanie elektroniką jest na poziomie fascynacji odcedzania makaronu. Zerowe. Lubię słuchać muzyki z radia, obejrzeć jakiś film i używam komputera tylko po to by ogarniać zadania domowe. To wszystko. Yerby... Znaczy, Pani Yerby ma ze mną problem od zawsze. A czemu dzieje się to akurat przy mnie? Chciałabym sama wiedzieć - wyjasnila wzruszając ramionami.

Przytuliska
Rush wysłuchał wyjaśnień. Zdecydowanie go nie przekonały, ale nic nie powiedział, tylko zacisnął usta i niczym mim wykrzywił je w wyrazie smutku.
- Stacey, Stacey, dlaczego nie jesteś ze mną szczera? Myślisz, że agenci federalni nie mają nic do roboty, tylko wypominać kłamstewka uczennicom liceum?
Oho, czyli Garnitur faktycznie pracował dla rządu. A już była szansa, że to po prostu wyjątkowo upierdliwy serwisant z tej strasznie hałaśliwej firemki z Kaliforni. Jak im tam było? Pear? Peach? Logogram na monitorze komputera. Pasiaste jabłko. No jasne, Apple.
- Stacey? Jesteś ze mną? - Spytał urzędas, stojąc tuż obok - Więcej skupienia, mniej odpływania w obłoki. Mogłabyś przytrzymać?
I bez dalszych wyjaśnień wepchnął w dłoń jakiś kabelek. Czerwony wężyk wił się od dłoni, w powietrzu, na blacie biurka, wreszcie prowadząc do wnętrza rozłożonej na nim aktówki, w której coś właśnie piszczało i furczało. Nastolatką nie przejmował się teraz ani trochę. Bardziej skupiony był odwijaniem coraz dłuższego paska papieru, przypominającego trochę ten z kasy w sklepie. W zasadzie to całkiem wyglądał jak paragon. W końcu piszczenie i furczenie ustało, a Garnitur najwyraźniej nie był specjalnie zachwycony tym, co wyczytał na swoim wydruku. Papier starannie oderwał, złożył i schował do swojej własnej teczki.
- Nie bolało, prawda? - Spytał, uśmiechając się przy tym jak pielęgniarz do małego dziecka podczas pobierania krwi - Chciałbym, żebyś mi jeszcze odpowiedziała na jedno pytanie. Mówiłaś, że lubisz słuchać radia...
Odwrócił teczkę tak, by było widać jej wnętrze. W środku, poza kilkoma tekturowymi teczkami z geometrycznym logo nakładających się prostokątów, czymś, co wyglądało jak przenośna kasa sklepowa oraz dwoma długopisami leżało jeszcze malutkie, tranzystorowe radio. Rush podkręcił głośność, tak, że szum braku sygnału wypełnił pomieszczenie.
- Dlaczego mały Jimbo nie łapie sygnału?
Poklepał palcem tranzystor tak, by było widać napis z nazwą modelu. Jimbo. Stary hipis na usługach rządu, nazywający swoje radio po imieniu. Co jeszcze dziś się przytrafi? Garnitur przesunął palcem po gałce skali, powoli zmieniając częstotliwość. Nic, tylko szum. Nawet tam, gdzie już dawno powinny złapać wszystkie znane stacje.
- To działa zawsze, czy tylko wtedy, gdy jesteś zdenerwowana?
Wypalił prosto z mostu, a jasne, niebieskie oczy zaczęły nagle niezwykle natarczywie się wpatrywać, jakby chcąc empirycznie sprawdzić, czy większa presja na dziewczynie zwiększy natężenie zakłóceń radia.

Dilgagh
Wzrok dziewczyny przesuwał się to z bransoletek na nadgarstku mężczyzny na urządzenie, to z urządzenia na jego twarz a stamtąd znów na bransoletki. Nudziło ją to "przesłuchiwanie". Zwłaszcza że trudnym było dla niej wyobrażenie sobie że ktoś kogo mianowała w głowie "Dziadkiem Kwiatkiem" miałby być jednym z federalnych.
Gówno, nic nie zrobiła, nic. Nic.
Może to była jakaś prowokacja?
Kolejne słowa mężczyzny tylko ją w tym utwierdziły. Tylko czemu za zepsute z dupy trzy komputery, szkoła wezwała federalnych?
-Brzmi jak Dumbo. Wie Pan, ten słoń z bajki Disneya - skwitowała patrząc na urządzenie. Brak reakcji tego radia na cokolwiek... A czemu miałaby to wiedzieć?
-Skoro nie chce działać, to może warto go zapytać? Słoń Dumbo był przyjazny, może radyjko też da Panu odpowiedź? - uniosła brew nie umiejąc opanować kpiarskiego uśmieszku na twarzy. Nie jej winą było że umiała sobie wyobrazić jak ta metalowa puszka nagle się porusza i odzywa charakterystycznym, trzeszczącym dźwiękiem dla zepsutych urządzeń elektrycznych
-Mam wrażenie że coś mi Pan próbuje zasugerować między wierszami, niestety jednak muszę Pana rozczarować. Nie jestem dobra w takie gry. To Pana maskotka, ja tego na oczy w życiu nie widziałam. Nawet firma Jumbo nic mi nie mówi. Gdyby zapytał mnie Pan jak przewinąć piosenkę na kasecie na stronie B ze strony A, być może bym Panu pomogła a tak? - wzruszyła ramionami unosząc dłonie bezradnie
-Nie wiem co jest tego przyczyną. W dodatku nie czuję się zdenerwowana, nie na Pana a na Panią Yerby która szuka dziury w całym. Sama słyszałam że ma problem z obsługą tekstu na monitorze, może to jakaś forma prowokacji by usunąć technologię z jej ukochanej biblioteki? Nie mam nic do ukrycia - oparła się zakładając ręce na piersiach by dać do zrozumienia rozmówcy jakie ma nastawienie.
-Jestem raczej zmęczona i obojętna, nie mam nic do ukrycia. Gdyby Pan zapytał jakie strony przychodzę przeglądać do biblioteki lub jakie książki wypożyczam, odpowiedziałabym Panu natychmiast, ba, nawet to co jadłam na śniadanie czy ile czasu zajęło mi zrobienie tych cholernych naleśników z którymi od zawsze mam problemy ale to? - kiwnęła głową w stronę Jumbo
-To pierwszy raz na oczy widzę. Nawet nie wiem do końca do czego może to służyć. Mam wrażenie... - spojrzała teraz na niego unosząc po raz kolejny brew
-Że próbuje mnie Pan zmusić do powiedzenia czegoś co mogłoby mnie obciążyć choć nawet nie wiem o co dokładnie chodzi. Proszę prosto z mostu, kawa na ławę czy co Pan tam woli. Bo wydaje mi się że próbuje mi Pan wmówić że nie dotykając czegokolwiek, jestem w stanie... Nie wiem, wysadzić? Uszkodzić? Urządzenia elektryczne. Co jest dziwne, bo w domu mam lodówkę i telewizor. Nie żyję jak jakiś jaskiniowiec, jeśli Pan chce, może Pan skontaktować się z moimi rodzicami i dowiedzieć się że jak Narazie, nie sprawiłam że żadne z nich zaczęło dymić. A jeśli już to na pewno nie było to moją winą a tego że kabel się przegrzał lub była burza. I co do Pana pytania odnośnie wypominania kłamstewek... Nie wiem co lubią robić federalni. Tata mówi że niektórzy lubią zbierać rybki, inni łowić znaczki, czy jakoś tak - uśmiechnęła się na wspomnienie gafy swojego ojca na jednej z imprez rodzinnych.
-Dlaczego mam być zdenerwowana skoro wiem że nic nie zrobiłam? - zapytała wpatrując się w oczy mężczyzny bez krępacji i zażenowania.
Czytała że kontakt wzrokowy jest ważny, że ponoć ci co kłamią, unikają tego jak ognia.
Ona nie kłamała.
Dlatego uporczywie zwracała spojrzenie na oczy mężczyzny i musiała przyznać że interesująca osoba z niego. W życiu nie spodziewałaby się że taki człowiek, mógłby należeć do elitarnych jednostek jaką była CIA.
Ale kto ją tam wie, nic o nich nie wiadomo poza tym że są. A raczej ona nic nie wiedziała bo i skąd?
     
 
what is notes.io
 

Notes.io is a web-based application for taking notes. You can take your notes and share with others people. If you like taking long notes, notes.io is designed for you. To date, over 8,000,000,000 notes created and continuing...

With notes.io;

  • * You can take a note from anywhere and any device with internet connection.
  • * You can share the notes in social platforms (YouTube, Facebook, Twitter, instagram etc.).
  • * You can quickly share your contents without website, blog and e-mail.
  • * You don't need to create any Account to share a note. As you wish you can use quick, easy and best shortened notes with sms, websites, e-mail, or messaging services (WhatsApp, iMessage, Telegram, Signal).
  • * Notes.io has fabulous infrastructure design for a short link and allows you to share the note as an easy and understandable link.

Fast: Notes.io is built for speed and performance. You can take a notes quickly and browse your archive.

Easy: Notes.io doesn’t require installation. Just write and share note!

Short: Notes.io’s url just 8 character. You’ll get shorten link of your note when you want to share. (Ex: notes.io/q )

Free: Notes.io works for 12 years and has been free since the day it was started.


You immediately create your first note and start sharing with the ones you wish. If you want to contact us, you can use the following communication channels;


Email: [email protected]

Twitter: http://twitter.com/notesio

Instagram: http://instagram.com/notes.io

Facebook: http://facebook.com/notesio



Regards;
Notes.io Team

     
 
Shortened Note Link
 
 
Looding Image
 
     
 
Long File
 
 

For written notes was greater than 18KB Unable to shorten.

To be smaller than 18KB, please organize your notes, or sign in.