NotesWhat is notes.io?

Notes brand slogan

Notes - notes.io

ROZDZIAŁ XVII

POŻEGNALNA UCZTA
Biali goście ochoczo wzięli udział w przygotowaniach do pożegnalnej uczty.
Kapitan Nowicki wybrał się z Haboku na polowanie, a Wilson wyruszył
czółnem na połów ryb. Tomek natomiast pozostał w wiosce, aby przypilnować
złożonych w namiocie bagaży.
Według informacji Wilsona Indianie Cubeo posiadali dość swoiste
rozróżnienie własności prywatnej. Ogólnie uznawali dwa, a nawet trzy rodzaje
własności. Do całej społeczności należały przedmioty zrobione przez
naczelnika klanu lub jego żonę, przeznaczone do powszechnego użytku, a więc:
duża łódź mogąca pomieścić kilkadziesiąt osób, wielkie naczynia na chichę,
piece maniokowe, prasa do trzciny cukrowej i ławki dla gości. W znacznie
mniejszym zakresie własność publiczną stanowiły przedmioty używane do
ceremoniałów oraz instrumenty muzyczne. Natomiast pełną własnością
prywatną były sprzęty domowe, łodzie, broń, błyskotki, ozdoby, ubranie i
towary nabywane od Europejczyków. Poza tym Cubeowie nie krępowali się
zbytnio pożyczaniem czegoś od innych, nawet bez ich wiedzy. Dlatego też
Tomek miał pilnować namiotu.
Tomek nie narzekał na przymusowy pobyt w obozie, gdyż umożliwiał mu on
poczynienie różnych obserwacji. Baseny rzek Amazonki i Orinoko wciąż
jeszcze były nie znaną ziemią pod względem etnograficznym. Tak mało
wiedziano o pierwotnych mieszkańcach nizin i tropikalnych lasów Ameryki
Południowej, a tymczasem wiele zupełnie nieznanych plemion indiańskich
wymierało niemal z dnia na dzień. Poza tym niektóre plemiona przenosiły się z
pierwotnych miejsc zamieszkania i zatracały swą odrębność kulturową łącząc
się z innymi. Liczne rzeki ułatwiały dalekie wędrówki pierwotnym
mieszkańcom tropikalnego lasu. Z tego względu w olbrzymim basenie
Amazonki znajdowały się ślady zwyczajów i języków właściwych nawet dla
bardzo odległych okolic. Leśni Indianie wszędzie napotykali pokrewny klimat,
florę i faunę oraz typowy dla nich sposób życia: rzeczny i leśny. Łatwość
podróżowania oraz podobne warunki bytu tworzyły podstawę, na której
kształtowały się wszystkie kultury amazońskie, a szeroko rozprzestrzeniona
ogrodowa uprawa manioku i szamanizm nadawały im jednolity charakter.
Tomek zdawał sobie sprawę z rzadkości okazji i skwapliwie obserwował
życie Indian Cubeo. Od razu też zauważył, że rodzice inaczej traktowali
dziewczynki niż chłopców. Córki były popychadłami swoich matek. Rankiem
szły z matkami na poletko maniokowe, gdzie przez cały czas pozostawały pod
ich bacznym i surowym wzrokiem. Potem dziewczęta musiały pomagać w
pracach domowych.
Synowie byli ulubieńcami matek. Chłopcy w wieku od lat sześciu do
piętnastu organizowali się w grupy; każda z nich wybierała sobie dowódcę. Na
centralnym placu przed maloką zabawiali się chodzeniem na szczudłach lub
wyplatali z włókien żmije, które „chwytały” za palec. Chłopięce grupy same
zaopatrywały się w żywność, kąpały w rzece i włóczyły po lesie. Czasem
włączały się do śpiewów i tańców lub nawet uczestniczyły w obrzędach
dorosłych mężczyzn. Rodzice nigdy nie karcili dzieci, gdy te coś zgubiły,
ponieważ robienie wyrzutów było uważane przez Cubeów za objaw złego
wychowania.
Tomek zwrócił uwagę na szamana, czyli czarownika, który na głównym
placu przed domem udzielał porad „lekarskich”. Każda społeczność Cubeów
miała swego czarownika i wierzyła w jego niezwykłą moc. Według Cubeów
wielcy szamani-jaguarzy mogli sprowadzać silne wiatry, grad, burze i mgły, a
także leczyć i zabijać. Tomek wręczył szamanowi kilka drobnych upominków.
Potem dyskretnie pytał o różne zwyczaje. Gdy szaman rozgadał się na dobre,
Tomek napomknął, że zdobywanie pożywienia nie sprawia Cubeom zbyt wiele
trudności.
- Prawdę rzekłeś - potwierdził szaman. - Przecież żyjemy w najlepszych
czasach. Dawniej ludzie głodowali, bo musieli żywić się tylko sokami drzew i
korą.
- Czyżby? - zdziwił się Tomek. - Myślałem, że maniok znany był Indianom od
bardzo dawna.
- Byłeś w błędzie, pierwsi ludzie nie znali innego pożywienia prócz soku
drzew i kory - odparł szaman. - Maniok i inne pożyteczne rośliny nauczyli się
uprawiać znacznie później.
- A któż ich tego nauczył?
- Było to tak! Pewnego razu głodny stary Indianin chodził po lesie szukając
jadalnej kory. W gąszczu przypadkiem natrafił na aunhoku, czyli drzewo
posiadające liście rośliny manioku. Korzenie manioku spadały na Indianina, ale
on nigdy nie widział takiego drzewa i nie wiedział, co ono rodziło. Owo drzewo
rosło w przesiece. Indianin zauważył, że było strzeżone przez różne zwierzęta.
Zaczął zastanawiać się, co powinien uczynić. Wtedy właśnie nadszedł mądry
aguti107. Starzec zdziwił się, ponieważ aguti zaczął zjadać korzenie, które
107 Aguti (Dasyprocta aguti) zwierzątko z rodziny Caviidae, o gęstym i lśniącym futerku czerwonożółtym z domieszką
czarnobrunatną i nagim podgardlu. Żyje w Brazylii w dorzeczu Amazonki i we wschodnim Peru. Żywi się przeważnie owocami
i nasionami roślin. Aguti najczęściej spotykane jest pojedynczo; niepokojone szybko umyka. Samiczka w okresie godowym
buduje w norze gniazdo wysłane miękką sierścią i tam rodzi potomstwo.
spadały z drzewa. Korzenie manioku wówczas
nie posiadały skóry. „Co ty jesz?” - zapytał
starzec, a aguti odparł: „Maniok”. Aguti
powiedział potem, żeby ludzie oczyścili pole
pod uprawę. Starzec zwołał więcej Indian, a
gdy ci przygotowali pole, aguti polecił im ściąć
aunhoku. Indianie ścięli je kamiennymi
toporkami. Drzewo wkrótce upadło, wtedy
wszystkie zwierzęta obstąpiły je i zabrały się
do jedzenia. Starzec zobaczył, że każda gałąź
rodziła co innego. Na jednej rosły banany, na
drugiej trzcina cukrowa, na innej pataty, a
jeszcze na innej turu, czyli trucizna. Aguti
powiedział Indianom, żeby ucięli po jednej
gałęzi i zasadzili je na polu. W ten sposób
Indianie nauczyli się uprawy różnych roślin i
już nigdy nie byli głodni.
- Myślę, że przedtem również nie musieli głodować. Przecież w lasach
zawsze było pełno zwierzyny - zauważył Tomek.
- A właśnie że nie mogli polować! - zaprzeczył szaman. - Pierwsi ludzie nie
umieli używać broni. Dopiero Kuwai108 pokazał im, jak należy łowić ryby na
haczyk i linkę oraz nauczył posługiwania się bronią. Poza tym niektórych
zwierząt w ogóle nie wolno zjadać. Na przykład mięso leniwca109 uczyniłoby
człowieka bardzo leniwym.
- Widać, że Cubeowie nie jadają leniwców, od świtu do wieczora prowadzą
pracowity tryb życia - zażartował Tomek. - Kobiety wasze nie odpoczywają
przez cały dzień, a nawet dziewczęta pracują.
- Dawniej, gdy kobiety miały flety i bębny, przez cały dzień nic nie chciały
robić, tylko grały - wyjaśnił szaman. - Wtedy Duch rozgniewał się, odebrał
kobietom instrumenty i dał je mężczyznom. Od tego czasu mężczyźni muszą
ukrywać flety i bębny przed kobietami, a gdyby któraś z nich ujrzała je,
musiałaby być uśmiercona czarami.
- Wobec tego co robią kobiety, gdy mężczyźni grają na tych instrumentach? -
zapytał Tomek.
- Muszą przebywać poza maloką i wracają dopiero wtedy, gdy schowamy w
bezpiecznym miejscu flety i bębny.
108 Kuwai – mitologiczny bohater kulturowy Cubeów.
109 Leniwiec należy do rzędu szczerbaków amerykańskich, w skład których wchodzą: pancerniki, mrówkojady i leniwce.
Brazylię północną oraz Gujanę zamieszkuje leniwiec dwupalczasty (Choleopus didactylus). Długość jego tułowia dochodzi do
70 cm. Przebywają w lasach o bogatej roślinności i żywią się listowiem i owocami. Obfitość pożywienia, jak i łatwość
zdobywania go pozwala leniwcom pędzić spokojny, leniwy tryb życia. Dzięki potężnym, haczykowatym pazurom mogą bez
zmęczenia utrzymywać się całe dnie zawieszone na gałęziach. Głowę potrafią odwracać o 180 stopni. Uwłosienie mają
przystosowane do wiszącego trybu życia: włosy rosną od części brzusznej ku grzbietowi.
Tomek miał ochotę rozmawiać jeszcze dłużej, ale nowi pacjenci już czekali
na porady lekarskie.
Około południa kapitan Nowicki i Haboku powrócili z polowania.
- Łowy nie były zbyt pomyślne - Tomek powitał przyjaciela, widząc, że
myśliwi wyładowują z łodzi tylko młodego tapira i kilka ptaków.
- Mieliśmy dwa tapiry, ale Haboku oddał jednego Indiańcom z sąsiedniego
klanu, na których terenie ustrzeliliśmy zwierzaki - wyjaśnił kapitan Nowicki. -
U nich już taki zwyczaj, że jeśli upolujesz zwierzynę na obcym łowisku, to
połowę oddajesz, a połowę zabierasz. Niby to dzikusy, lecz bardzo uczciwi i
pilnują porządku.
- Muszę to zanotować - powiedział Tomek. - Czy może rozmawialiście
jeszcze o czymś ciekawym?
- Próbowałem nagabywać Haboku o to i owo, ale nie chciał gadać w lesie.
Obawiał się, że mogłyby nas podsłuchać i napaść wielkoludy.
- Czyżby mieszkało tu w pobliżu jakieś wysokorosłe plemię? - zapytał Tomek
zaintrygowany.
- Gdzież tam, brachu! To legendy, w które oni wierzą. Aż mi się na śmiech
zbierało, gdy taki odważny myśliwy jak Haboku mówił poważnie o włochatych
olbrzymach z dwoma twarzami i lepkim ciałem. Zapewniał mnie, że olbrzymy
szczególnie polują na matki i dzieci, które zjadają. Opowiedział, że któryś z jego
przodków nawet schwytał i zabił takiego olbrzyma. Mówił również, że można
tego dokonać tylko wtedy, gdy księżyc jest przyćmiony lub czerwony i nisko na
niebie.
- Będę musiał przy okazji porozmawiać z nim na ten temat. To intrygująca
legenda.
Przed zachodem słońca wszystkie kobiety ukryły się w malokach. Był to
znak, że mężczyźni rozpoczynają obrzędy rytualne. Biali goście dyskretnie
usunęli się na ubocze, lecz jednocześnie ciekawie zerkali w kierunku przystani
dla łodzi, przy której zgromadzili się wojownicy. Kilku z nich wydobyło z
ukrycia w zaroślach święte rogi i bębny. Przy ich wtórze Haboku wraz z
pięcioma innymi wojownikami wykąpali się w życiodajnej rzece. Podczas
kąpieli nacierali swe ciała sokami pewnych roślin. W ten sposób przodkowie
plemienia przebywający w toni rzeki mieli dodać im męstwa.
Potem wojownicy dokonywali prób wytrzymałości. Biczowali się wzajemnie
rózgami, a w końcu wkładali ramię do wielkiej kalebasy z czerwonymi,
kąśliwymi mrówkami. Po próbach męstwa obeszli plac przed malokami grając
na świętych bębnach i fletach. Gdy instrumenty z powrotem ukryli w
nadrzecznych krzewach, udali się do domu; na zaproszenie naczelnika klanu
poszli tam również biali goście.
Kobiety podały kolację, a gdy ta dobiegła końca, mężczyźni zasiedli w dwóch
rzędach ław ustawionych naprzeciwko siebie i rozpoczęli ceremonialne
palenie cygar. Trzymali je w drewnianych szczypcach, których koniec można
było wbijać w ziemię. Kilka cygar wędrowało z ręki do ręki. Każdy mężczyzna
pociągał raz lub dwa razy i podawał dalej. Haboku pozwolił również pociągnąć
dymu swej żonie, co wyrażało duże do niej zaufanie.
W pewnej chwili Tomek trącił łokciem przyjaciela i szepnął.
- Do licha, popatrz! Wnoszą chichę... Nie wiem, czy zdołam ją przełknąć.
- A to dlaczego? - zdumiał się kapitan Nowicki. - Piłem już chichę, nawet
wcale przyjemny napój!
- Czy nie słyszałeś, jak oni go robią?
- Niby jak?
- Naprawdę nie wiesz?
- Przecież nie jestem miejscowym piwowarem! - oburzył się Nowicki.
- Słuchaj więc! Po odpowiednim zmiękczeniu i wysuszeniu skrobią korzenie
manioku, przesiewają przez sito i kładą do prasy. Suche grudki delikatnie
przypiekają na piecu i przerabiają w ziarno. Z tych ziaren pieką małe ciastka
maniokowe.
- Miałeś mówić o napitku, a gadasz o ciastkach - oburzył się Nowicki.
- Nie przerywaj mi! Otóż właśnie te ciastka przeżuwają w ustach, a potem
grudki nasycone śliną wypluwają do gara i mieszają z wodą. Po rozpoczęciu
fermentacji dodają trochę trzciny cukrowej i wszystko to razem fermentuje
przez kilka dni.
- Pewno masz rację, muszą dodawać trzciny cukrowej, bo chicha jest słodka -
powtórzył Nowicki.
- Więc naprawdę mógłbyś ją pić?
- Czegoś ty się przyczepił do ich napitku?
- Przecież on fermentuje na ludzkiej ślinie!
- A jak mają to robić, skoro nie znają innego sposobu! Czy nie zauważyłeś,
jaki to higieniczny naród? Myją usta i zęby po każdym jedzeniu!
- Chyba żartujesz!
- Słuchaj, brachu! Najlepiej nie zaglądaj nikomu do garnków. Czego oczy nie
widzą, to gardło gładko przełknie. Nie takie specjały już jedliśmy w różnych
krajach. Czy zapomniałeś, jak to podrzucałeś mi cukrzone pijawki w
Turkiestanie Chińskim? Gdy wejdziesz między wrony, to kracz jak one!
Mężczyźni wnieśli kilka dużych naczyń, przypominających drewniane bębny.
Były napełnione chicha. Stawiając w korytarzu każdy ceber, mówili:
- Nikt nie wyjdzie stąd, dopóki chicha nie będzie wypita.
Goście chórem odpowiadali:
- Nie wyjdziemy, aż zwymiotujemy.
Chicha była podawana z rąk do rąk w małych kalebasach. Tomek tylko
udawał, że pije i szybko przekazywał naczynie z napojem przyjacielowi, który
bez mrugnięcia okiem wychylał je do dna. Wilson również wypił sporo, gdyż
obcując z Indianami przez długi czas przyzwyczaił się do ich pokarmów i
napitków.
Tomek odetchnął lżej. Indianie przynieśli bębny i piszczałki. Mniemał, że
uczta pożegnalna zakończy się tańcami. Zaciekawiony spoglądał na czterech
mężczyzn, którzy przystanęli w głębi korytarza przy tylnym szczycie domu.
Stanęli ramię przy ramieniu, opasując lewą ręką ramię towarzysza, podczas
gdy w prawej trzymali długie flety do tańca, niemal sięgające od ust aż do
podłogi.
Tancerze rozpoczęli grać melodię, zwaną piosenką motyla. Muzykanci na
uboczu zawtórowali na piszczałkach i bębnach. Tancerze, nie przerywając gry
na fletach, wolno posunęli się o krok, przystanęli, potem wykonali dwa krótkie
kroki i znów zatrzymali się, następnie prawie przebiegli trzy kroki. W ten
sposób przesuwali się wzdłuż korytarza i jednocześnie pochylali rytmicznie
ciała w przód i w tył oraz z gracją zataczali się z boku na bok korytarza.
W pierwszym szeregu tańczył naczelnik klanu, Haboku i dwaj jego bracia. Za
nimi znajdowali się Cubeowie, którzy także mieli wyruszyć na wyprawę, a
dopiero za nimi byli inni.
Tancerze dotarli już niemal do połowy korytarza. Dziewczęta chichotały,
potrącały się łokciami i poruszały ramionami w takt muzyki. Wtedy jedna ze
starych kobiet zachęciła je:
- Idźcie tańczyć!
Trzy dziewczyny przełamały swą nieśmiałość i pobiegły za tancerzami.
Przemknęły się pod ramionami mężczyzn i otoczywszy ich kibić lewą ręką
zaczęły tańczyć z nimi. Po chwili dziewczęta się zmieniły. Przy końcu korytarza
tancerze wydali przeciągły wysoki okrzyk i zawrócili.
Tańce nie trwały zbyt długo. Potem kobiety usunęły się do swych mieszkań,
a mężczyźni siedli na matach na podłodze. Naczelnik wniósł dużą kalebasę.
Wilson pochylił się do przyjaciół i szeptem rzekł:
- Teraz najlepiej wycofajmy się dyskretnie. Będą pili święty lek mihi.
- Cóż to takiego? Czy gości tym nie częstują? - zapytał Nowicki.
- Poczęstują, ale mihi wyrabiają z narkotycznej rośliny110, która wywołuje
wizje i utratę przytomności.
- Ma pan rację, najlepiej wyjdźmy już - powiedział Tomek.
- Wywołuje wizje? - zaciekawił się Nowicki. - W Chinach próbowałem palić
opium. Czy mihi działa tak samo?
- Nie wiem, boję się narkotyków. Wychodzimy? - nalegał Wilson.
- Mam pomysł! Wy dwaj czmychajcie do namiotu, a ja dla oka pozostanę -
zaproponował Nowicki. - Tomek zbiera ciekawostki z życia krajowców, więc...
poświęcę się dla nauki.
110 Lek mihi wyrabiają Indianie z rośliny Banisteriopsis caapi i innych. Wywołuje wymioty, a przy silnych dawkach straszne
halucynacje.
- Powiedz po prostu, że jesteś ciekaw działania narkotyku - mruknął Tomek.
- Przez tę ciekawość wpakujesz się kiedyś w niezłą kabałę!
- Nie kracz, brachu! No, teraz wiejcie stąd, bo potem będzie trudno...
Nowicki został sam. W tej właśnie chwili naczelnik podał kalebasę z mihi
pierwszemu mężczyźnie, mówiąc.
- Pij prędko, abyś wkrótce się upił!
- Teraz upiję się szybko - odparł częstowany.
Następny Cubeo zawołał:
- Ho, ho, hooooo! Oto nadchodzi! Jak się czujesz?
- Dobrze, patrz, jest gorzka!
- Smakuje gorzko. O, nasi dawni przodkowie także to pili. Pozwól mi się
napić!
Kolejno wszyscy wypili jedną porcję, potem drugą. Naczelnik wniósł
następną kalebasę z mihi. Pierwszy z rzędu Cubeo po wypiciu trzeciej porcji
rzekł:
- Skończyliśmy picie. Dziękuję, siadam, aby mieć wizje111.
Kapitan Nowicki nie uchylił się od trzeciej kolejki. Oparł się plecami o ścianę.
Ciemnobrązowe, nagie ciała współbiesiadników zaczęły mienić się purpurą
krwi. Wkrótce cała maloka stała się jednym wielkim, krwawym obłokiem.
Wyłaniały się z niego najrozmaitsze twarze, obce i znajome. Z purpurowego
tumanu wyjrzał Smuga. Nowicki chciał powstać, lecz tylko ciężko osunął się na
matę. Smuga stał tuż przy nim. W jednej ręce trzymał głowę jakiegoś
mężczyzny, w drugiej własną. Potrząsał nimi, a obydwie głowy wykrzywiały
twarze w okropnym grymasie. Nowicki zdumiał się, Smuga miał na karku dwie
głowy, a nawet trzy! Piękne, zwiewnie ubrane Indianki tańczyły wokoło niego.
Wśród tańczących dostrzegł Sally i Nataszę... Potem zaczęły żuć ciasto
maniokowe na chichę i wypluwały je do wielkich naczyń, które tańczyły razem
z nimi. Krwawy tuman z wolna je pochłonął.
Teraz dżungla pyszniła się różnokolorowymi kwiatami. Jakieś nieznane
drzewa pochylały swe kwiaty nad Nowickim. Poczuł ciężki, odurzający zapach.
Zaczął się dusić. Mnisi tybetańscy obstąpili go kołem, tańczyli taniec życia i
śmierci. Krzyknął na nich, aby odeszli, ale oni strząsnęli z siebie habity razem z
ciałem i dalej tańczyli podzwaniając szkieletami. Naraz pomiędzy kościotrupy
wkroczył ojciec Tomka. Surowym spojrzeniem spłoszył łamów, a potem
przeciągle spojrzał na Nowickiego. Pogroził mu palcem, wziął za rękę i poszli
razem.
Oto są w parku. Nowicki wzruszony spogląda na łazienkowski pałac. Jest
most, woda, są również wspaniałe, białe łabędzie. Nadchodzi Tomek, a za nim
kroczy długi sznur różnych zwierząt. „W Łazienkach założymy ogród
111 Obrzędowa rozmowa podczas picia świętego leku mihi, który podawany jest w rytualny sposób w nigdy nie mytym
naczyniu.
zoologiczny” - mówi Tomek. Lwy, tygrysy, pantery, jaguary, nosorożce i słonie
same budują dla siebie klatki, wchodzą do nich i zamykają za sobą drzwi.
Mrugają do Nowickiego, wołają, żeby zrobił dla siebie klatkę. Nowicki ucieka
na Powiśle. Już jest przed domem, w którym spędził dzieciństwo.
Wbiega na schody. Nagle drogę zagradza mu Pedro Alvarez. Jednym
uderzeniem powala go na ziemię i kopie w brzuch. Nowicki próbuje zasłonić
się przed ciosami, ale bezskutecznie. Powtórne uderzenia przyprawiają go o
mdłości. Dostaje torsji...
Z purpurowego tumanu wyłania się mroczne wnętrze maloki. Odgłosy
wymiotowania stają się coraz realniejsze. Nowicki wstrząsnął się, jakby
wypłynął z toni. Niektórzy Cubeowie już również wymiotowali...
Nowicki z trudem powstał z maty. Chwiejnym krokiem wyszedł z maloki. Na
brzegu rzeki rozebrał się i umył. Drżąc z chłodu wziął ubranie pod pachę, po
czym wśliznął się do namiotu. Tomek i Wilson spali w najlepsze. Nowicki
położył się w hamaku, nakrył kocem i mruknął:
- Niech rekin połknie święte mihi, dobrze mi tak, skorom nie słuchał
mądrzejszych.
Wkrótce znów spacerował po Łazienkach
     
 
what is notes.io
 

Notes.io is a web-based application for taking notes. You can take your notes and share with others people. If you like taking long notes, notes.io is designed for you. To date, over 8,000,000,000 notes created and continuing...

With notes.io;

  • * You can take a note from anywhere and any device with internet connection.
  • * You can share the notes in social platforms (YouTube, Facebook, Twitter, instagram etc.).
  • * You can quickly share your contents without website, blog and e-mail.
  • * You don't need to create any Account to share a note. As you wish you can use quick, easy and best shortened notes with sms, websites, e-mail, or messaging services (WhatsApp, iMessage, Telegram, Signal).
  • * Notes.io has fabulous infrastructure design for a short link and allows you to share the note as an easy and understandable link.

Fast: Notes.io is built for speed and performance. You can take a notes quickly and browse your archive.

Easy: Notes.io doesn’t require installation. Just write and share note!

Short: Notes.io’s url just 8 character. You’ll get shorten link of your note when you want to share. (Ex: notes.io/q )

Free: Notes.io works for 12 years and has been free since the day it was started.


You immediately create your first note and start sharing with the ones you wish. If you want to contact us, you can use the following communication channels;


Email: [email protected]

Twitter: http://twitter.com/notesio

Instagram: http://instagram.com/notes.io

Facebook: http://facebook.com/notesio



Regards;
Notes.io Team

     
 
Shortened Note Link
 
 
Looding Image
 
     
 
Long File
 
 

For written notes was greater than 18KB Unable to shorten.

To be smaller than 18KB, please organize your notes, or sign in.