Notes

Write a note in this area. It's really easy to share with others. Click here ...Fotosynteza

No, to oprócz tego, że drzewa produkują tlen i cukier w procesie fotosyntezy, to same też muszą oddychać. Bilans fotosyntezy pozostaje dodatni wtedy, kiedy drzewo przyrasta na masę. Czyli cukier powstały w fotosyntezie jest przekształcany w celulozę i takie tam - wzrost oznacza nadwyżkę produkcji organicznej; przewagę fotosyntezy nad oddychaniem.
Kiedy drzewo osiąga stan równowagi, czyli nie powstaje już nowa biomasa, drzewo nie przyrasta na wysokość ani na grubość, to bilans fotosyntezy jest zrównoważony. Drzewo w takim stadium życia pochłania tyle tlenu z otoczenia ile samo produkuje. Energia powstała na skutek oddychania, czyli rozkładu cukrów w obecności tlenu, jest pożytkowana na utrzymanie drzewa przy życiu. Drzewo juz nie może rosnąć do góry, bo jeszcze trochę wyżej i nie będzie w stanie podciągać do liści wody. Skoro nie może rosnąć wyżej, to nie rośnie też na boki, bo nie ma potrzeby zwiększania stabilności. W tym etapie drzewo zużywa mniej wiecej tyle tlenu ile samo produkuje. Jego część bezposrednio bierze z fotosyntezy, a resztę z powietrza poprzez np. przetchlinki.

Natomiast kiedy drzewo obumiera, zaczyna się rozkładać, traci ono swoją masę i bilans staje się ujemny - pobierają więcej niż produkują. Organizmy, które biorą udział w rozkładaniu materii organicznej zużywają więcej tlenu niż wszystkie zwierzęta i ludzie w lesie. Poza tym, węgiel zwiazany w strukturze drewna zostaje przez lata uwolniony spowrotem do atmosfery. Cały cykl się zamyka. Ostatecznie nie została wyprodukowana żadna nadwyżka tlenu ani żadna nadwyżka dwutlenku węgla.

Czyli od zalążka rośliny, przez stare drzewo, do całkowitego rozkładu materiału - w przyrodzie nie powstała ani jedna dodatkowa cząsteczka tlenu. Wszystko co drzewo wytworzyło w czasie wzrostu, zostało później zabrane, a dwutlenek węgla wrócił w liczbie niezmienionej do atmosfery. Czyli jak wytniesz drzewo, to nic się nie stanie.
Jest jednak jedna rzecz...
Miliony lat temu, gdy rośliny doznały wspaniałej przemiany i wyewoluowały w drzewa, zachwiała sie trochę nasza gospodarka na świecie. Świat nie był gotowy na przyjęcie tak wielkiej biomasy, co skutkowało tym, że te czy inne drobne żyjątka nie nadążały z rozkładaniem martwych już drzew. W ten sposób powstał węgiel.
W tym szczególnym przypadku, mieliśmy na świecie nadwyżkę produkcji tlenu, gdyż te drzewa, które nie mogly sie rozlozyc, zostaly zmineralizowane na skutek dlugoletnich procesów chemicznych. Czyli węgiel zwiazany w drewnie nie zostal ponownie uwolniony do atmosfery, tylko leży sobie pod ziemią.


Szacuje się, że 2 milardy lat temu żyjątka na świecie wykształciły u siebie fotosyntezowanie. Wcześniej cały świat oddychał beztlenowo. Ta rewolucja doprowadziła do masowego wymierania organizmów beztlenowych i do ukształtowania się zrównoważonego ekosystemu ziemskiego opartego na tlenie, wodzie i węglu.

Teraz, korzystając z ropy naftowej i węgla kamiennego, uwalniamy do atmosfery w wyniku spalania związki węgla, które dawno wyszły z obiegu. Ten węgiel jest absorbowany przez oceany - powodując ich zakwaszenie - oraz jest wiązany przez drzewa. Jednak drzewa nigdy nie zwiążą tej nadwyżki węgla... Uwalniajac to, co drzemie pod ziemią, wprowadzamy do obiegu nadwyżkę węgla, tym samym zmieniamy swoje środowisko na takie, w jakim nigdy nie przyszło nam żyć, bo zostaliśmy stworzeni i przystosowani do istnienia w innych warunkach. Patrz jaki pada teraz szalony pomysł: wysiejmy na połowie globy drzewa, a potem je wszystkie zakopmy nie pozwalajac, by związany w nich węgiel powrócił na powierzchnię. W ten sposób moglibysmy trochę zredukować ilość dwutlenku węgla w atmosferze, odciążając przy tym oceany, które w obecnych czasach zapewniają jeszcze jako taką równowagę. Należy pamiętać, że te wielkie zbiorniki wodne kiedys również padną, bo zmieni się środowisko życia i nie wszystkie elementy ekosystemu zdążą się przystosować do nowych warunków - zupełnie jak na powierzchni. Jednak caly nasz świat jest w stanie dynamicznej równowagi, więc nie należy się o nic martwić. Wszystko, co obserwujemy jest jedynie zmianą, a nie destrukcją, gdyż wspomniany wczesniej stan dynamicznej równowagi wpisuje się w nieustanny rytm zmian i przemian. My przyrody nigdy nie zniszczymy. Możemy co najwyżej ją zmienić i robimy to, bo jako ludzie jesteśmy integralnym i nieodłącznym elementem tego świata. Tak samo jak krótko żyjąca, światłolubna i mało wymagająca osika wstępuje na piaszczyste tereny, żeby przygotować grunt pod długowieczne buki i dęby, tak i my zmieniamy środowisko odgrywając w nim taką czy inną rolę. Tak jak buk przerośnie osikę, tak i my wyprzemy inne gatunki zmieniając tym samym stan rzeczy. To jest natura!

A tak na poważnie, to chodzi mi w tym wszystkim o to, że miliardy ludzi na świecie wyniosło ze szkoły tylko tyle, że drzewa produkują tlen. Jest to prawda, ale nie cała. Tak samo ktoś mógłby powiedzieć o mozaice kolorowych szkiełech, że jest niebieska, wszak taka właśnie jest, ale tylko częściowo, np. dwa szkiełka moga byc niebieskie, a cała reszta różnokolorowa. Czy ktos, kto powie, ze ta mozaika jest niebieska bedzie sie mylil? W końcu jest niebieska, ale tylko trochę... Teraz nie będę roztrząsać tego problemu, ale uważam, że taki ktoś się myli, bo nie mówi całej prawdy, która składa się na pełen opis danej rzeczy. Nie ma nawet jednokolorowych mozaik, a jak są, to trzeba taki fakt zgłosić, mówiąc, ze jest to niebieska mozaika, którą tworzy ułożenie plytek, a nie kolory. Jak cos jest czarne i biale jednoczesnie, to trzeba komputerowi powiedziec o dwóch kolorach, żeby poprawnie tą rzecz pomalował. My ludzie nie różnimy się wiele od maszyn; no może z wyjątkiem humanistów, poetow i artystów - oni posiadają inny komputer w głowie, bardziej prymitywny i ograniczony, bo nie potrafią widzieć, a jak widzą, to nie potrafią tego przekazać w słowach, tylko uciekają się do metafor, podwojnych metafor i czczej gadaniny, z ktorej nic nie wynika. Nie potrafią rozdzielić uczuć od czystej logiki.
Reasumujac, takimi półprawdami karmili nas w szkołach. To jest iście szatańska intryga, bo nie wiem czy jakikolwiek człowiek zdobylby sie na tak skomplikowaną manipulację.

Kobita nabijajaca 15 lat batony na kasie, oglądająca Trudne sprawy i czytujaca romanse, nagle przypomina sobie ze szkoly, ze drzewa produkują tlen i popada w obłęd na widok wycietego drzewa. Swiat jej sie wali, bo mysli ze wszyscy ludzie poglupieli, a ona nalezy do tej nielicznej garstki normalnych, ktorzy chcieliby żyć w średniowieczu i niczego nie dotykac, zeby nic nie zjebac. Przypomina sobie, ze to drzewo produkuje tlen i tylko tyle wie, przez co mysli, ze po wycieciu wszystkich drzew tlen na swiecie sie skonczy - zniknie! I potem mamy kurwa fale wściekłego tlumu, ktory karmiony półprawdami wyszedl ze swych nor i zaczyna wołać o pomste do nieba...

Przecież tlen nie znika. W przyrodzie nic do cholery nie znika, a jak znika to takie zdarzenie ma marginalne znaczenie i nalezy do zagadnień bardzo zaawansowanej fizyki. Nie bez powodu mówi sie o wymianie gazowej, bo w przyrodzie wszystko nieustannie tylko zmienia swoją formę. Na przyklad taki człowiek:
Oddychamy powietrzem, ktore trafia do pęcherzyków płucnych. Zabieramy tylko tlen, a dwutlenek węgla wydychamy. Ten tlen jest potem używany to procesu oddychania, które polega na "spalaniu" cukrów. Z tym ze, w tym przypadku na skutek dzialania roznych enzymow, energia cieplna jest przetwarzana w biologicznie przydatną energie zwaną ATP. SKĄD SIĘ BIERZE TA ENERGIA? To nie jest tak, że jeden tlen znika i jest zamieniany na energie. Ten tlen tylko bierze udzial w skomplikowanych reakcjach i procesach. Oddychanie to ROZKLAD złożonych cząstek, do prostych cząstek. Ta energia bierze sie wlasnie z tych wiązań pomiędzy pierwiastkami, ktora jest wyzwalana przez "spalanie", tylko ze w tym przypadku jest zamieniana na ATP a nie na cieplo, ogień. Ostatecznie, w przypadku oddychania zwierząt, CO2 wraca do atmosfery, a tlen powraca do obiegu w postaci wody, która powstala w wyniku procesu odwrotnego do procesu fotosyntezy - czyli oddychania, rozkladu cukrow przy uzyciu tlenu, na co2 i h20.
Teraz jest jeszcze wazna rzecz do powiedzenia. Skoro zaden tlen nie znika, żebyśmy mogli żyć, bo do życia potrzebujemy energii zmagazynowanej w wiązaniach złożonych cząstek, to kto wiąże te cząstki i skad w nich energia? NO I TU WRACAMY TO PROCESU FOTOSYNTEZY!!! Chlorofil i inne takie barwniki biorące udzial w fotosyntezie, to jebany majstersztyk. W tym procesie woda i dwutlenek wegla, pod wpływem energii slonecznej, są przekształcane w bardziej złożoną rzecz, jaką jest cukier C6H12O6. Zielony barwnik jest taką zajebistą substancją, która zamienia energię słoneczną w energię chemiczną, dzięki której pierwiastki wiążą się ze sobą tworząc cukier. Potem ten cukier i inne rzeczy powstale przez rosliny żremy, niektore trawimy i pobieramy energię zwiazaną w materii przez rośliny, oddając potem wszystkie pierwiastki, które wracają do obiegu. Wspaniale. Fenomenkirwanalne. W wielkim jebanym telegraficznym skrocie, ale tak jest. Tak kurde jest.
Widzę tu tyle ścieżek rozwoju, tyle dróg do przebycia, tyle spraw do dociekania i tyle do odkrycia... Nawet te procesy oddychania są tak skomplikowane i są różne rodzaje. To co napisalem to jest olbrzymi skrót, ale jedno jest pewne - w przyrodzie wszystko krąży i nie warto oceniać rzeczywistości poprzez pryzmat prymitywnych uczuć, które prowadzą do idiotycznych przekonań.


Jakby drzewa produkowaly tlen tak, jak wszyscy myślą, to byśmy dawno od niego pozdychali.




To wszystko jest w chuj skomplikowane. Można powiedzieć, że istnieją jakieś plusy wycinania lasu w Amazonii, bo nowe pokolenie, które rychło się tam pojawi będzie na nowo produkować tlen