Notes

Zamrugała, nie rozumiejąc do końca uwagi o chuchaniu i dmuchaniu. Turystka wyglądała co najwyżej na siedem nieszczęść, a nie wielkiego złego wilka. Nie, wróć. Siedem plag. A potem momentalnie pobladła, widząc kańkę w jej dłoni. Zabrała blaszankę. Z polany. Pewnie nawet się przy tym raz nie pokłoniła, a co dopiero trzy.
- Ty, princessa! - Warknęła, ale dalej była biała jak ściana - Kto ci kazał zabierać cudze rzeczy? Stało, to miało stać, a nie podnosić i wynos...
Ale zanim mogła sięgnąc po pojemnik, ten zniknął poniżej linii okna. Jeszcze nie miała okazji dowiedzieć się, który dom we wsi obłożyć klątwą, a już wiedziała, że na pewno tak zrobi, tylko po to, by uwolnić się od różowej. Agata może jej nawet i na cały rok szlaban dać, ale przecież nie można takiej o tu miastowej - tak, jakby Olka była miejscowa - zostawić samopas zanim nie zepsuje relacji z Duchem Lasu.
- Jesteś nie tylko upierdliwa, ale do tego jeszcze strasznie głośna. O ciszy nocnej nigdy nie słyszałaś? - Nasyczała na dziewczynę - Oddawaj bańkę!
Wychyliła się przez okno z wyciągniętą ręką, robiąc przy tym najgroźniejsza minę, na jaką było ją stać. Najchętniej by trzasnęła zaraz futryną, ale wtedy mistrzyni na pewno już wyjdzie ze swojej sypialni, a to oznaczałoby na pewno przedłużenie kary.
- Rzuciłam na ciebie urok, o! - Zawołała, rozeźlona, bo różowa turystka dalej trzymała kańkę poza zasięgiem jej dłoni - I zaraz przylutuje ci następnym, jak nie oddasz bańki i się stąd nie wyniesiesz! A potem jeszcze na policję zadzwonię! Jakoś wątpię, że będziesz tu wtedy cały miesiąc.
Miała nadzieję, że chociaż taką groźbą pozbędzie się natrętki. Ostatnie, czego potrzebowała, to żeby się jeszcze tu zaczęła pałętać. I to cały miesiąc. W końcu jak ją raz znalazła - i to w nocy - to pewnie już się nie opędzi. Koleżankę z wakacji sobie znalazła, też coś!